Puchar Capri, czyli – jak zawsze powtarzam – największe święto w kalendarzu Starych Fordów w Polsce. Chociaż z każdym rokiem piszę to z coraz mniejszym przekonaniem. Otóż daje się zauważyć coraz smutniejsze zjawisko socjologiczne polegające na systematycznie obniżającej się ilości uczestników, nie tylko startujących, ale przede wszystkim kibiców.

Jak nas ktoś zapyta, czy Zlot Taunus.PL – Rajd Starych Fordów to impreza cykliczna, zawsze odpowiemy mu to samo. Jeśli ludzie przyjadą i będą dobrze się bawili, to spróbujemy zorganizować akcję kolejny raz za rok. Oczywiście zawsze mocno się staramy, ale opinie uczestników są tu najważniejsze.

Założenia były proste – jedziemy wzdłuż wschodniej granicy od południa na północ. Zwiedzamy, poszukujemy, zaglądamy, wnikamy. To co ciekawe po drodze nie może umknąć naszej uwadze. Codziennie instalujemy się w innym miejscu starając się poczuć klimat Wschodu wszelkimi zmysłami. I tu ważna uwaga – jako że nie jesteśmy obojętni na dobrą kuchnię – także ten aspekt wyprawy uznaliśmy za niezwykle istotny :)

Jeśli kiedykolwiek uda się Wam wziąć udział w Rajdzie Mińskim, z pewnością trudno będzie oprzeć się pokusie powrotu na jego kolejne edycje. Tak było i w naszym przypadku. Podobnie jak w tegorocznym Rajdzie BGC, również tu pogoda zdecydowanie chciała nas wystraszyć. Oczywiście jej się nie udało, czego dowodem była część ekipy fordowej startująca na motocyklach.

Impreza autobusowa organizowana jest już kolejny raz. O jej historii nie będę już może pisał, bo można o tym przeczytać w relacjach z wcześniejszych lat. Tym razem imprezowym autobusem stał się londyński piętrus. Kierowany przez Mariana Samo Zło okazał się nie małym zaskoczeniem dla oczekującym pod Pubem 2Koła.

W tym roku zdecydowaliśmy się z Gosią dołączyć do załogi Darka i Marty Pająków i wyruszyć w raz z nimi na trasę Rajdu Nitów i Korozji. Zwykle kierowcę omija sporo atrakcji związanych z wyszukiwaniem odpowiedzi na pytania oraz odgadywania wielu zagadek w terenie. Teraz było inaczej.

Pewnego dnia odezwał się do mnie znajomy – Jacek z Lublina - i zapytał o plany na wakacje. Stał się wtedy świeżym posiadaczem sporej terenówki 4x4 i planował odwiedzić Transylwanię, a w szczególności przejechać sławną drogę 67c, czyli Transalpinę. Pomysł świetny, ale ze względu na braki w tego typu sprzęcie samochodowym, raczej powoli odkładałem go na półkę. To znaczy prawie ...

Kiedyś ... to były Gryyyyyźliiiiiny! .... Niedługo będziemy wspominać jak stare dziady ... Słońce Panie grzało jak na patelni, woda w jeziorze miała 36,6 stopni, piwa zimnego hektolitry, kilogramy mięsiwa wszelakiego na grillach pięknie skwierczały, a starych Fordów było po horyzont .... a teeeraz ... ech ...

Co prawda tym okolicom nie są już obce inicjatywy związane ze starymi pojazdami, ale raczej były to motocykle. Tym razem nasz kolega Branek wraz z żoną Kasią postanowili zorganizować imprezę na szerszą skalę. Przy wsparciu i przychylności miasta, w osobie samego Burmistrza, narodził się rajd, który bez wątpienia powinien zagościć na stałe w kalendarzu każdego prawdziwego automobilisty ;)

Od wielu lat zawsze słyszałem opinie o tym, że Rajd Mogileński to jedno z najciekawszych wydarzeń jakie dzieją się w całym roku. W przekazach ustnych przewijały się wspomnienia dobrej organizacji, niesamowitych plenerów i dróg a przede wszystkim niezwykle sympatycznej atmosfery.

Nie wiem czy w tym momencie będę wyrazicielem uczuć także innych „rajdowców” ale z czystym sumieniem mógłbym napisać - IX Rajd BGC, czyli to co tygrysy lubią najbardziej! Jak co roku podkreślam, że Rajd BGC „był wyjątkowo udany” to faktycznie jego IX edycja mnie zachwyciła jeszcze bardziej ...

Czym jest Rajd Monte Carlo chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Ale już 14 raz odbyła się impreza która dla nas – posiadaczy starych aut – ma szczególne znaczenie. Otóż co roku, pod koniec stycznia z kilku europejskich miast wyruszają na rajd stare samochody aby dotrzeć do Monaco. Nie rzadko to autentyczne, dawne rajdówki, czasem repliki ...

Z góry mówię, że ta relacja będzie niepełna. Ale w tym roku rajd rozłożył nas na łopatki. Właściwie to wraz z kilkoma załogami zgubiliśmy się już na pierwszych kilometrach ... a dalej było tylko gorzej ;) Potem jeszcze bezskutecznie próbowaliśmy odnaleźć się w kilku punktach miasta ...

18.09.2010. Co to za data? To dzień, w którym odbył się IV Rajd Pojazdów Zabytkowych. Tym razem z czterech kółek przesiadłem się na dwa. Moim towarzyszem, przyjacielem i środkiem transportu stał się przedmiot uwielbienia i pożądania każdego młodego człowieka w latach ’80 czyli motorower jawa tzw. mustang.

Co można powiedzieć o Pucharze Capri, co jeszcze nie zostało powiedziane? Jak co roku spotykają się stare Fordy z całej Polski i walczą o miano najszybszego, a właściwie najszybszy zespół ... auto i kierowcę. W tym roku po raz kolejny na najwyższym miejscu na podium stanął Krauzi (Michał Krauzowicz) ...

Rajdy BGC już na stałe zagościły w kalendarzu imprez automobilowych. Są organizowane przez Stado Baranów – ekipę, której nie brak pasji i zaangażowania. Co oczywiście nie pozostaje bez echa wśród entuzjastów starej motoryzacji, którzy stawiają się co roku licznie na starcie tej imprezy ;) Istotą każdego Rajdu BGC są ...

Podobno ten rajd organizowała ekipa wywodząca się z Garbusiarzy. Szczerze mówiąc dokładnie nie pamiętam, bo zdania te piszę już z pewnej perspektywy czasowej. Na pewno była to niezła zabawa, bo trasa wiodła przez malownicze peryferie Warszawy dają wiele radości z przebywania w aucie ....

Puchar Capri jest imprezą cieszącą się niewątpliwie największym prestiżem w naszym środowisku. Najwięcej osób właśnie tam przyjeżdża i tam też można spotkać największą liczbę maszyn. Będąc posiadaczem OldForda ... po prostu nie można tam nie być.

Walne zgromadzenie Stowarzyszenia Capri.PL odbywa się co roku. I co roku w Gryźlinach. Przypominam dla porządku i tytułem wprowadzenia, choć przypuszczam, że niewielu jest posiadaczy starych Fordów, którzy nie kojarzą takich haseł jak właśnie „Gryźliny”, „Puchar Capri” czy „Spring Open”.

Spring Open można nazwać oficjalnym otwarciem sezonu dla starych Fordów. Co roku w pierwszy weekend majowy ekipa 3M Ford Squad z Pomorza organizuje zlot połączony z zawodami ... lub też zawody połączone za zlotem :) To już jak kto woli i we własnym zakresie interpretuje.

Rajd Białobrzeski, przez nas został kiedyś sympatycznie nazwany rajdem kulinarnym. I naprawdę jest to uzasadnione. Organizatorzy tradycyjnie bardzo dbają o to, aby uczestnicy nie zgłodnieli na żadnym z etapów. Już podczas rejestracji, witają zawodników dwa garnce ze smalcem i domowymi ogórkami kiszonymi oraz chlebek razowy :)

W tym roku nie mogliśmy się już doczekać na nadejście wiosny i rozpoczęcia sezonu zlotowo-wyjazdowego. Jak Pająk rzucił hasło wyjazdy na Youngtimer Party do Poznania, to oczy mi się zaświeciły i długo się nie zastanawiałem. Trochę słyszałem o tych zawodach, pogłoski o niezłej organizacji itp. No dobra … jest akcja … jedziemy!

Raz do roku jest taki dzień, w którym trzeba zapakować swojego Starego Forda, zatankować go pod korek i jechać. Zostawić wszelkie zmartwienia i troski codzienności za plecami. I nie można oglądać się za siebie, tylko jechać i jechać i jechać! Im dalej, im dłużej tym lepiej. Dojechać do gór. Tam spotkać podobnych do siebie, wejść z nimi jeszcze wyżej, popatrzyć stamtąd na świat i powiedzieć sobie i wszystkim ... jestem!!!

Stado Baranów w osobliwy sposób zaprosiło w tym roku na swoją równie osobliwą imprezę ;) : “Zapraszamy wszystkich entuzjastów głupiej motoryzacji na II Festiwal Nitów i Korozji, czyli niepoważny rajd pojazdów zabytkowych po ulicach Warszawy”.

Tradycyjnie, jak co roku, odbyło się walne zgromadzenie członków Stowarzyszenia Capri.pl.
I tradycyjnie w tym samym miejscu - czyli nad jeziorkiem, na Mazurkach w zaciszu leśnej gęstwiny, przy dawnym poniemieckim lotnisku.

W piętek - przeddzień rajdu jeszcze odbyła się ostatnia walka z furami, gorączkowe telefony do znajomych o pomoc, nieoczekiwany wyjazd w celu zholowania kolegi fordziarza ;) W sobotę rano wkręcenie ostatniej śrubki od ssania ... i w drogę!!!

Tego dnia zebrały się chmury nad Mazowszem ... był szary niedzielny poranek, słabo mżył deszcz ... gdzieniegdzie pojedyncze postaci przemykały na poranną mszę ...
Lekko po wschodzie słońca - według nowego czasu - staliśmy na opustoszałym parkingu przed sapermarketem. Niektórzy popijali kawę, inni piwo .. a jeszcze inni poili auta.

Po nierównej walce z samochodami i przepisami granicznymi postanowilismy z Teklą pojechac z Sernikiem ze sierrafan. Wyjechaliśmy wg wcześniej ustalonego planu czyli o 4 rano w piątek, podróż upływała bardzo szybko z przystankiem na kawe i piwo , na granicy przeczekaliśmy swoje 1,5 godziny i tu pierwsze jaja, gdy wysiadłem w swoim mundurku z flagą niemiecka na ramieniu podleciał ukraiński strażnik w berecie aby dowiedziec się poco ja tu skąd i dlaczego ale po krótkiej rozmowie zrozumiał, że ja tylko turystycznie.

Uwijałem się jak w ukropie. Taką miałem nadzieje, że jednak uda mi się wystartować moim wehikułem w rajdzie. Zawiecha wymieniona na nówkę sztukę, wszystkie gumy i amorki. Niestety... magiel dotarł dopiero w przeddzień rajdu. Chociaż Granadziarz chciał już go wymieniać :) Nic to w przyszłym roku sobie odbiję.

Dojechałem!!! Oczywiście z małą przygodą, bo skończyło mi się paliwo, a w okolicy nie było stacji z możliwością płacenia kartą, że o bankomacie nie wspomnę. A gotówkę wydałem w Iławie na części do Taunusa :) W związku z tym wysypałem gaść żółtych z których uzbierało się 5 zł zatankowałem i jak najoszczędniej doczłapałem w bardziej cywilizowane rejony.

Wszystko zaczęło się w piątkowy wieczór, o umówionej godzinie przyjechał do mnie Rafał (capri) i SalSolo (volvo), po paru minutach zaliczając jeszcze sklep wyruszyliśmy się zlotować. Po 3-4km mieliśmy postój aby przepakować część napojów alkoholowych z mojego dziobakowego bagażnika do vovlo gdyż troszkę obcierały kółka o nadkola, po trasie zawineli do nas jeszcze Monika i Krzysiek (capri I) i Pawełek (toyota).

Pomysł spotkania powstał w głowie Burzy ;)

Znalazł w swoich okolicach bardzo ciekawe miejsce ... dość duuuży wybetonowany, opuszczony placyk więc rzucił hasło na forum ... a właściwie ... kilka haseł ;) 314TeR nieco to "ukonkretnił" i plan gotowy.

Po długich poszukiwaniach miejsca zlotu udało się trafić do Podlesić koło Kroczyc. Ośrodek bardzo ładny ceny jedzenia i noclegu do przyjęcia.Przyjazd co prawda planowałem na piątkowy poranek lecz po długich walkach z koszulkami dotarliśmy (Pająk, Marta i Grandzia) w piątek wieczorem.